Witajcie kochani! Długo myślałam nad tym co napisać w pierwszej notce. Zdecydowałam się na opisanie moich przeżyć z Warsztatów Gospel, moich pierwszych warsztatów. Zacznę od tego, że była to moja pierwsza jakakolwiek styczność z Gospel - pierwsze warsztaty, pierwszy raz miałam przyjemność zaśpiewać z nimi wszystkimi, mój pierwszy koncert Gospel.
Dzień pierwszy. Na samym początku w ogóle nie byłam przekonana do tego wszystkiego, ponieważ próby były dość męczące i źle się czułam. Śpiewanie wciąż tej samej piosenki po 20 razy, poprawki do wszystkich głosów, dużo piosenek (trudnych piosenek), dużo pracy. Wymęczona wróciłam do domu i przerażała mnie myśl, że jutro znów muszę wstać i czeka mnie ponownie tyle wysiłku. Dzień drugi. Pocieszałam się trochę faktem, że dziś ma odbyć się koncert.
Drugi dzień nie był tak męczący co także mnie ucieszyło. Gdy nadszedł czas próby generalnej zaczęło się ustawianie wszystkich w rzędach. Stałam w pierwszym. Przy mikrofonie. Na samym środku. Bolały mnie nogi od samego stania, bo założyłam wysokie buty, a gdzie tu jeszcze ruszać się i śpiewać? Myślałam, że wszystko okaże się totalną klapą. Jednak zaczął się koncert i wiedziałam, że muszę jakoś dać radę. Już po pierwszej piosence moje nastawienie ogromnie się zmieniło - nogi nadal bolały, nadal się denerwowałam, ale poczułam taką radość i uśmiech pojawiał się na mojej twarzy co chwilę. Podczas koncertu wszyscy wytwarzali taką pozytywną energię, a także Brian, nasz niesamowity instruktor, dodawał nam otuchy. Koncert udał się znakomicie i byłam z niego bardzo zadowolona. Teraz czekam na warsztaty w Łodzi na których nie może mnie zabraknąć :) A tu mam dla was kilka zdjęć :











hugs, Caroline.